środa, 30 marca 2011

Wiosna

Wiosna na dobre zawitała na naszym kampusie. W końcu pojawiły się kocyki i grille. W weekend miasteczko akademickie będzie prawdopodobnie przypominało słoneczną Majorkę.

A my z rozrzewnieniem wspominamy powitanie wiosny kalendarzowej. 21.03.2011 r. SSUO, AZSUO i Radio-Sygnały zorganizowały Wielkie Akademickie Grillowanie. Mimo mało wiosennej temperatury (w nocy było ok. 3 st. C) liczba uczestników imprezy zadziwiła nawet organizatorów. Do północy przez kampus przewinęło się ok. 3 000 studentów. Były zawody, konkursy, muzyka i gorąca zabawa. Mamy dla Was kilka zdjęć z imprezy. Może komuś pomogą dotrzeć do zatartych zakamarków pamięci…



Joanna i jej kiełbaska
(zdj. Kamila Zawłocka)



Odważna dziewczyna z ognikami
(zdj. Kamila Zawłocka)



Bębniarze i bębniarka
(zdj. Kamila Zawłocka)



Grillowany Konrad
(zdj. Kamila Zawłocka)







Kamila Zawłocka


Więcej zdjęć z wydarzenia w zakładce Zgrillowane Foty.



sobota, 26 marca 2011

Zimowa Giełda Piosenki

Z "lekkim" opóźnieniem wspominamy tegoroczną Zimową Giełdę Piosenki. Cykliczna impreza, która wyłania najlepsze studenckie kapele oraz solistów odbyła się 17 marca w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki. Do konkursu zgłosiło się ponad 40 wykonawców. Do finału zakwalifikowało się 12 z nich. Złoty Wiatraczek- nagrodę główną zdobył zespół Chillin, z Kielc. Srebrny wiatraczek dostał zespół In the Name of God z Wałbrzycha, brązowy krakowska Restauracja. W jury zasiadał między innymi Wojciech Waglewski, który wraz z zespołem Voo Voo zakończył imprezę koncertem.
Prezentujemy Wam zdjęcia z imprezy oraz wywiad ze zwycięzcami, "pożyczony" od Nowej Trybuny Opolskiej, ale jakby nasz, bo mojego autorstwa.


Zespół Chillin po zdobyciu Złotego Wiatraczka
(zdj. Kamila Zawłocka)



GRAMY MUZYKĘ, KTÓRA PŁYNIE Z SERCA

Rozmowa z kieleckim zespołem Chillin, który zdobył Złoty Wiatraczek - nagrodę główną Zimowej Giełdy Piosenki w Opolu.



- Zdobyliście główną nagrodę. Jakie to uczucie?

- Jesteśmy bardzo zadowoleni i szczęśliwi. Cieszymy się, że daliśmy radę, ale też po prostu dlatego, że mogliśmy przyjechać i wziąć udział w konkursie.

- Czy po swoim występie spodziewaliście się takiego werdyktu?

- Nie, zdecydowanie nie. Tego nie da się przewidzieć. Jesteśmy totalnie zaskoczeni. Wiedzieliśmy jedynie, że na scenie damy z siebie wszystko i zagraliśmy prosto z serca.

- Co zrobicie ze statuetką?

- Będziemy się nią dzielić, każdy popatrzy na nią przez tydzień i zmiana. Będzie nam przypominać o zwycięstwie. Albo zrobimy wspólną, zespołową półkę i tam nagrodę postawimy.

- Nie możecie jednak, mimo zdobycia pierwszego miejsca, zagrać podczas koncertu Debiutów na opolskim festiwalu.

- Zdobyliśmy główną nagrodę, to wystarczająca satysfakcja. Na Debiutach wystąpić nie możemy, bo po prostu nie jesteśmy z Opolszczyzny.

- No właśnie, jesteście z Kielc. Skąd wiedzieliście o ZGP?

- Jeden z nas był uczestnikiem "Giełdy” w zeszłym roku, z innym zespołem. Postanowiliśmy i tym razem spróbować. To jest nasz pierwszy konkurs w tym składzie, więc tym bardziej jesteśmy zaskoczeni werdyktem. Przyjechaliśmy, żeby się pokazać. Wspaniale, że udało się zdobyć tak wielkie wyróżnienie.

- Jak długo w takim razie istnieje zespół?

- Gramy ze sobą ok. dwa lata. Zespół powstał wcześniej, ale skład się zmieniał.

- A jak określicie rodzaj muzyki, którą tworzycie?

- Gramy dźwięki, które wypływają z naszych serc. Troszeczkę popu, soulu, punku, czasem smooth jazz.

ŹRÓDŁO: http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110323/AKADEMICKA02/395503473




(zdj. Kamila Zawłocka)
(zdj. Kamila Zawłocka)
(zdj. Kamila Zawłocka)
(zdj. Kamila Zawłocka)




























































Kamila Zawłocka


 Więcej zdjęć z wydarzenia w zakładce Zgrillowane Foty.

Studencka masakra

Nim się obejrzeliśmy masakra towarzyszy nam wszędzie. Masakra jest z nami, gdy wstajemy niewyspani rano, gdy w lodówce brakuje szynki, gdy nie zdamy egzaminu, a i wtedy, kiedy właśnie go zdamy. Jest kiedy słyszymy coś wstrząsającego, ale również jest obecna, gdy skaczemy z radości. Jest „masakryczne” słońce i równie „masakryczny” deszcz. Film nas „zmasakrował”, a potem „zmasakrowało” nas wejście na czwarte piętro.



Masakra
(dzieło Barbary Nowak:))



Stanęłyśmy niedawno w obliczu tych „masakrycznie” niepokojących wniosków i postanowiłyśmy zbadać to niepokojące zjawisko. Oto rezultat naszych zmagań:






Poza ogromną radością, której doświadczyłyśmy zbierając ten materiał, wciąż nie znalazłyśmy odpowiedzi, czy plaga masakry jest zjawiskiem niebezpiecznym i czy nie zagraża naszemu kampusowi.



Basia Nowak
Kamila Zawłocka

niedziela, 13 marca 2011

Elvis żyje!

Brand New Cadillacs to grupa studentów oraz byłych studentów, których łączy to, że czują rock’n’rolla jak mało kto. Tworzą zespół od 2008 roku, choć na ich koncertach mimowolnie publiczność zostaje przeniesiona m.in. do lat 60. i 70, do muzyki Elvisa, czy też B.B.Kinga.

Brand New Cadillacs (źródło: http://www.myspace.com/brandnewcadillacs/)

To, co robią, to nie tylko tworzenie muzyki, ale wielkie show – a to za sprawą energii, która z nich kipi, a zarazem zostaje przekazana otoczeniu. Jak sami o sobie mówią ich repertuar to utwory z gatunku rockabilly, blues, bluesrock oraz rock’n’roll. Wykonują genialne covery znanych utworów z klasyki rocka. Oto kilka przykładów:


O zespole można było usłyszeć w studenckiej audycji Radia Plus "Mrowisko":

Mrowisko

Moja osobista fascynacja tym zespołem rozpoczęła się przez przypadek, gdy zostałam wyciągnięta do opolskiego „Dworka” na koncert. Okoliczności nie były sprzyjające, wiedza o zespole – żadna, humoru brak. I nagle przeżyłam coś w rodzaju katharsis. To, co chłopaki zrobili „na scenie”, jeśli tak to można nazwać było nieporównywalne z niczym innym. Dworek na jakąś godzinę zmartwychwstał i zarówno na scenie, jak i na widowni trwało taneczne, dzikie szaleństwo. Kilka miesięcy później była powtórka w Come-In, przy okazji przeglądu Rock-Time, gdzie Brand New Cadillacs był gościem wieczoru.

Piszę o tym nie przez przypadek, bo już w najbliższy piątek wystąpią w Metro Pubie w Opolu, dlatego studenci spragnieni nutki szaleństwa i muzyki nie powinni tego przegapić.


Szczegółowe informacje o koncertach, zdjęcia i utwory do odsłuchu można odnaleźć w odnośnikach:
Myspace

Basia Nowak

poniedziałek, 7 marca 2011

Wielkie Akademickie Disco


Masa ludzi, dobra muzyka i konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. Pierwsza masowa impreza zorganizowana wspólnie przez Rady Mieszkańców Domów Studenckich oraz Samorząd Studencki UO już za nami. Impreza odbywała się w Klubie Skrzat, we wtorek 01.03.2011. Można ją niewątpliwie określić, jako bardzo udaną.


Wielkie Akademickie Disco, Klub Skrzat, 01.03.2011
(zdj. Kamila Zawłocka)



Stare „kawałki”, kobiety w kolorowych strojach i eleganccy panowie. Dancing, czy prywatka? Prawie. Motywem przewodnim zabawy było disco lat 80-tych i 90-tych.  




      

Zaczęło się od rywalizacji między akademikami. Nagroda główna wymagała poświęceń i „ofiar w ludziach”. Studenci walczyli o Puchar Rektora, prof. Marka Grochalskiego.
Na początek Masowy Twister (czyt. grupowe wyginanie ciała na starym prześcieradle). Konkurencja wymagała zaangażowania i dobrych warunków fizycznych. Okazuje się, że studenci nie mają problemu ani z rozpoznawaniem kolorów, ani z tworzeniem z ciała rozmaitych figur. Pierwsze miejsce ex aequo dla akademików Mrowisko, Niechcic i Kmicic. 




Kolejna konkurencja to (również masowe) skakanie przez skakankę. Tutaj studenci mięli większe problemy. Ostatecznie wyszło mało masowo, a najwięcej punktów otrzymał D.S. Mrowisko.

Ostatnia konkurencja, prawdopodobnie najbliższa studentom, to picie piwa na czas. Ale nie obyło się bez utrudnień. Zawodnicy musieli najpierw zakręcić się dziesięć razy wokół własnej osi, głową w dół. Następnie dobiegali (czasem „zakręceni” raczej zataczali się) do kufla piwa i gasili pragnienie, jak najszybciej potrafili. W tej konkurencji najlepszy okazał się D.S. Niechcic. Ciekawe gdzie mieszkańcy tego akademika zdobywali te umiejętności…

W łącznym rozrachunku najlepiej zgrane okazały się akademiki: Mrowisko i Niechcic. W dogrywce znów pojawiło się piwo i ostatecznie to mieszkańcy Mrowiska zgarnęli puchar.





Kiedy oklaski ucichły, wzniosły się dźwięki starych hitów i rozpoczęła się zabawa na parkiecie. W parach, grupach i solo studenci tańczyli zajmując każdy centymetr klubu. Nie wiem skąd wzięli tyle energii, ale szalona zabawa trwała prawie do świtu.


Wielkie Akademickie Disco, Klub Skrzat, 01.03.2011
(zdj. Kamila Zawłocka)



Kamila Zawłocka


Więcej zdjęć z wydarzenia w zakładce Zgrillowane Foty.


Wbieganie po schodach

Opole ze strony inicjatyw studenckich zaskakuje mnie coraz bardziej. Miniony tydzień obfitował w kilka ważnych wydarzeń, które nieprędko zostaną zapomniane.

(zdj. R. Rechenek)
Jednym z tych wydarzeń były akademickie mistrzostwa w wbieganiu po schodach D.S. Niechcic. Ten najwyższy z akademików ma 12 pięter. Wprawdzie wbiec trzeba było „tylko” na 11, ale i to było nie lada wyczynem. Uczestnicy nie mogli dotykać ścian i poręczy. Stałam na straży czwartego piętra i szczerze zazdrościłam osobom pilnującym piętra dziewiątego, bo właśnie tam biegacze mieli największy kryzys, łudząc się, że to już koniec. I co za tym idzie – mieli najciekawsze wyrazy twarzy.

Aż dwudziestu pięciu zawodnikom udało się dobiec na samą górę. A było o co walczyć – nagrodą główną był puchar Prorektora do spraw kształcenia i studentów dr hab. Stefana Marka Grochalskiego. Czas biegu dziesięciu osób nie przekroczył minuty. Najlepszym okazał się Sebastian Knesz osiągając czas 44,28 sek.

Uczestnicy na pewno osiągnęli ogromną satysfakcję, widzowie przeżyli frajdę jedenastopiętrowego kibicowania, a mury uczelni zostały wzbogacone w nową tradycję, która – mam nadzieję – będzie kultywowana.

Basia Nowak
(zdj. R. Rechenek)

niedziela, 6 marca 2011

Najfajniejsze jest to, że mam pracę

Otrzymałyśmy zadanie. Zrobić wywiad z pracownikiem uczelni. Wykładowcy są ciekawi, owszem, ale o nich możemy się wiele dowiedzieć z różnych źródeł. Władze uczelni – wyzwanie? Może.

Jednak my chciałyśmy dotknąć codzienności i pokazać kogoś, kogo być może na co dzień nie zauważamy. Padło na Panią Elżbietę Poprawę, sprzątaczkę z D.S. Niechcic.

Pani Elżbieta, to człowiek wiecznie uśmiechnięty. Pogodna, otwarta, zawsze chętnie porozmawia, pośmieje się ze studentami. Chyba nie ma mieszkańca Niechcica, który nie kojarzyłby Pani Eli.


Grill Kampus: Jak się Pani pracuje dla Uniwersytetu Opolskiego?

Elżbieta Poprawa: Bardzo dobrze. Jestem zadowolona. Pracuję dla Uniwersytetu już siedem lat. Tyle minie 1 kwietnia i cieszę się z tego każdego dnia.

Teraz pracuje Pani w Niechcicu. Czy od początku współpracy z Uniwersytetem pracowała Pani właśnie tutaj?

Na samym początku, przez pierwszych kilka miesięcy, pracowałam w Mrowisku. Praca porównywalna. Nie odczuwam wielkiej różnicy. Trzeba robić swoje i już. I tam od 6:00 do 14:00 i tutaj. I tam studenci i tutaj. Niechcic nowszy, ładniejszy, wiadomo. Ale posprzątać należy, tak czy inaczej.

Co Panią najbardziej cieszy w tej pracy?

Najfajniejsze jest to, że mam pracę. Po prostu.

Co jest najbardziej męczące na co dzień?

To zależy od dnia. Czasem jest gorszy dzień, czasem lżejszy. Praca bywa męcząca, ale wszystko może zmienić nastawienie.

Pani mąż pracuje na portierni, prawda? Jak się Państwu pracuje obok siebie? Czy to bywa męczące?

Myślę, że to jest kwestia porozumienia, ale nie narzekam. Zresztą nie zawsze się spotykamy, mamy różne zmiany. Na pewno  jestem szczęśliwa, że jest obok mnie.

A jacy są opolscy studenci?

Ogólnie nie ma na co narzekać. To fajni, młodzi ludzie. Kulturalni i rozgadani. Czasem ludzie na nich narzekają, ja nie widzę powodów.

Pani nie narzeka? To znaczy, że nigdy nie spotkało Panią nic nieprzyjemnego ze strony studentów?

Tak, owszem, może i spotkało, ale już się do tego przyzwyczaiłam. Są to jakieś większe lub mniejsze drobne sprawy, ale można się przecież dogadać. Student też człowiek..

Czyli możemy rozumieć, że więcej jest pozytywnych sytuacji?

Pozytywne jak najbardziej też są. Studenci są grzeczni, czasem zagadają, czasem się pośmieją. Są młodzi, to też czasem rozrabiają. Zasadniczo  nie mamy na co narzekać.

Czyli generalnie bilans wychodzi na plus?

No generalnie z tym jest różnie, ale raczej na plus. No ok., na plus!


Basia Nowak
Kamila Zawłocka

The Haber Night


Krótkie przypomnienie nocy, o której wielu studentów nie zapomni do końca swych dni. Właśnie od tego postanowiłam zacząć. Nie bez przyczyny. The Haber Night oddaje realia UO. Pokazuje, jak bardzo ludzie są tutaj zgrani.
Noc z 19. na 20. 01.2011. Ta data zostanie w murach uczelni na zawsze.


Studenci I i II roku Dziennikarstwa pod drzwiami Collegium Civitas,
20.01.2011, ok godz. 01:00 (zdj. Kamila Zawłocka)


Habrówki- to krótkie testy, sprawdzające przygotowanie do zajęć. Studenci pisali przed każdymi ćwiczeniami z mgr Haberem. Dlaczego taka nazwa? Oczywiście w ramach hołdu dla twórcy tegoż systemu sprawdzania wiedzy młodzieży. Mgr Grzegorz Haber- to właściwie on jest główną gwiazdą The Haber Night. Nieobecny „fizycznie” pamiętnej nocy na kampusie, z pewnością był przy studentach duchowo i mentalnie.

W śpiworach, z kubkiem kawy w jednej dłoni i notatkami w drugiej, studenci oczekiwali całą noc na konsultacje, które rozpoczynały się o 6:00. Długo czekali. Najbardziej zdeterminowani pojawili się obok Collegium Civitas już po godz. 23:00.


The Haber Night, 20.01.2011 (zdj. Kamila Zawłocka)


Skąd to całe zamieszanie? No cóż, „problem-powód” jest powszechny, szczególnie wśród studentów- brak mobilizacji i systematyczności. Wystarczyło uczyć się w ciągu semestru i nadrabiać ewentualne zaległości na bieżąco. Tylko, czy to dało by taką samą frajdę, satysfakcję i gotowe opowieści dla przyszłych wnuków?

Kamila Zawłocka

Więcej zdjęć z wydarzenia w zakładce Zgrillowane Foty.